Trylogia dolara- TO dopiero jest najlepsza trylogia świata;)
#61
Semi, tu masz czysty western:

[Obrazek: o_vEgLILPxAQN9YWb.jpg]

cechy czystego westernu:

- pedalstwo;
- pedalstwo do kwadratu;
- pedalstwo do potęgi en silnia, gdzie en to liczba nieskończenie wielka;
- kolorowe, homoseksualne, obciachowe ciuszki w sam raz na parady równości :)

i inne :)

Odpowiedz
#62
Semi napisał(a):Więc jaki jest czysty western?

Amerykański :)
Winnetou to niemiecka wariacja, a Leone, mimo całej rewolucji, jaką dokonał, to spaghetti-western.

PS. I nie słuchaj Mentala - bo on ogląda jedynie Peckinpaha
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#63
Gdybym od takich mentalowych czystych westernów zaczęła swoją przygodę z tym gatunkiem to szybko by się ona skończyła :)

Leone to spaghetti-western? Myślałam, że do tej kategorii należą te nisko-budżetówki albo "pedalskie" wersje jak powyżej.
A Peckinpaha jeszcze nie widziałam.
"I think we can put our differences behind us. For science. You monster."

Odpowiedz
#64
Semi napisał(a):Leone to spaghetti-western?

Niemal każdy za wyjątkiem OUATITW - to zresztą jego można nazwać prekursorem podgatunku.

Cytat:Myślałam, że do tej kategorii należą te nisko-budżetówki albo "pedalskie" wersje jak powyżej.

Akurat Mental zapodał przykład typowego, dodajmy wczesnego kina amerykańskiego. A spaghetti-western poszedł w latach późniejszych oczywiście w kupy, często prześmiewcze.

Cytat:A Peckinpaha jeszcze nie widziałam.

Peckinpah nie kręcił westernów - on demitologizował Dziki Zachód, ergo zajmował się czymś, co zwie się antywesternem.

A zresztą:
http://forum-kmf.fc.pl/viewtopic.php?t=3186&start=0
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#65
Dobre filmy, warto poczytać sobie biografię Eastwooda "Amerykański buntownik", gdzie jest o tym jak powstawały - ciekawa historia.
Z jednej strony Leone zerżnął część żywcem z Kurosawy, z drugiej zrobił to tak dobrze, że można mu wybaczyć.

Odpowiedz
#66
Oglądanie westernów ciąg dalszy. I cholera zdziwiłem się mocno. Na pierwszy ogień zabrałem się za "Per un pugno di dollari", nie kupuję nic a nic klimatu tej produkcji. Nie jest to jakiś zły film. Nie będę wchodził w banały typu złe aktorstwo, czy scenariusz bo to stoi na wysokim poziomie. Po prostu tego typu stylistyka w westernach nie jest w moim guście. Właśnie tego typu filmy zraziły mnie kiedyś do tego gatunku.
Nie wchodząc w szczegóły zapytam " znafców" czy warto dalej pchać się w trylogię dolara? Czy reszta filmów ma taką samą stylistykę i typ prowadzenia akcji? Jeśli tak to chyba mi się nie spodoba:(
Nie sposób nie docenić muzyki oraz niektórych zdjęć - cudo.
Terminator | Aliens | Terminator 2: Judgment Day | True Lies | Titanic | Avatar
Directed by James "THE KING" Cameron

Odpowiedz
#67
Tak, stylistyka jest bliźniaczo podobna, więc nie - nie oglądaj jak Ci nie pasuje. Choć z drugiej strony... :cool:
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#68
To z drugie strony ugryzę:)
Czy "Per un pugno di dollari" to najgorsza część trylogii?
Jeśli tak, zabieram się za resztę:)
Terminator | Aliens | Terminator 2: Judgment Day | True Lies | Titanic | Avatar
Directed by James "THE KING" Cameron

Odpowiedz
#69
Trudno tu wybrać najsłabszą :) Najlepszy jest Good, bad, ugly, reszta moim zdaniem na drugim miejscu ex aequo
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#70
A moim zdaniem "Za kilka dolarów więcej" jest zdecydowanie najgorsze. Chyba gdzieś nawet pisałem czemu. Przede wszystkim ma irytującą muzykę.:)

Odpowiedz
#71
Troszkę odświeżę temat, ale myślę, iż ta trylogia zasługuje na to w pełni. :-)

Nurtują mnie mianowicie wydania dvd / blu ray tego dzieła. W USA i UK (kolejno region A/1 i B/2) wyszła na blu ray cała trylogia z dość dużą liczbą dodatków. Pisałem, na 3 różne adresy (sic!) do naszego dystrybutora Imperial Cinepix, z pytaniem czy doczekamy się wydania na polski rynek. Odzewu - zero. Myślicie, że pojawi się u nas? :-)

Pozdrawiam i serdecznie witam na forum,
JW

Odpowiedz
#72
widzieliście prolog do "Za garść dolarów" dokręcony w 1977 roku dla amerykańskiej TV? niezłe jaja :D

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=ppZuqec9lq0[/youtube]

Odpowiedz
#73
[Obrazek: 254009.1.jpg]

Ze względu na to, że mam trzy wolne wieczory z rzędu, wczoraj rozpocząłem powtarzanie "Dolarowej Trylogii" Sergio Leone, która słusznie w nazwie tematu jest nazywana "najlepszą". Oczywiście "trylogią" jest tylko z nazwy bo owe trzy filmy kompletnie nie są ze sobą powiązane, a nawet każdy kolejny toczy się przed poprzednim. Jednak jak zawsze postanowiłem oglądać od najstarszej części, aby najlepsze zostawić na koniec. Z filmem Leone po raz pierwszy spotkałem się w lipcu 2009 roku i od razu pokochałem jego spaghetti westerny. Teraz, po trzecim seansie Za garść dolarów doceniam go jeszcze bardziej, a moja ocena tego klasyka kolejny raz podskoczyła. Największe plusy filmu to oczywiście:

+ Clint Eastwood w mojej ulubionej roli
+ Ramon - czyli czarny charakter
+ Fantastyczny klimat Dzikiego Zachodu
+ Świetna muzyka Ennio Morricone (choć akurat w tym filmie przez prawie cały seans powtarzane są ciągle te same dwa tematy muzyczne)
+ Kilka scen perełek (pierwsze pojawienie się Bezimiennego, jego vendetta za potraktowanie muła, finałowa strzelanina)

Właściwie jedynymi słabszymi stronami pierwszego hitu Leone są dość prosta historia zerżnięta z Yojimbo Akira Kurosawy (dodam w tym miejscu, że widziałem film japońskiego reżysera i wersję Sergio Leone uważam za lepszą) oraz to, że powstały kolejne części, które pod niemal każdym względem przebijają poprzednika. 9/10

Odpowiedz
#74
Trylogia Dolara jest majstersztykiem. Osobiście najbardziej lubię "Dobrego, złego i brzydkiego". Cała trójka głównych bohaterów gra genialnie. Ale i epizodyczne role sa ciekawie napisane i zagrane. Eli Wallachi jako Tuco jest genialny. Lee Van Cliff stworzony jest do roli Anielskiego oczka (ale i we wcześniejszej pozytywnej roli pułkownika Mortimera też wypadł świetnie). A Eastwood to po prostu Eastwood.
Co do polskich wydań, to jest ich parę. "Za garśc dolarów" miało wydanie z wersją angielską i dłuższą wersją włoską. "Dobry, zły, brzdyki" też jest dostępny w wersji rozszeżonej. Co do dodatków to musiałbym odpalić płytki i zobaczyć, co mam na wydaniach, które kupiłem.
"Nadchodzi era ciemności... i to my zgasimy światło"

Odpowiedz
#75
Z tego co mi wiadomo nie istnieje dłuższa wersja Za garść dolarów, a Dobry, zły i brzydki nie ma wersji "rozszerzonej" tylko "prawdziwą", bo film został ścięty do 161 minut (ze 178') na potrzeby premiery w USA (ścięcia domagał się amerykański dystrybutor). Dopiero w 2003 roku Amerykanie postanowili zdubbingować wycięte sceny i opublikować pełną wersję filmu na DVD (przynajmniej tak mówią w dodatkach na blu-ray).

Odpowiedz
#76
[Obrazek: Clint-Eastwood-in-Per-un-pugno-di-dollari.jpg]

Nie wiem jaka na forum jest reputacja Za kilka dolarów więcej, więc nie wiem czy to wstyd się przyznać ale ta część (gdy pierwszy raz ją obejrzałem) spodobała mi się minimalnie mniej od poprzednika. To jednak się szybko zmieniło, bo o wiele bardziej chciałem do niej wracać i właśnie za mną jest piąty seans "środka" Dolarowej Trylogii.

To dopiero trzeci z najlepszych filmów jakie nakręcił Sergio Leone a i tak jest dziełem wybitnym. Historia łowców nagród jest bardziej okazała niż ta z Za garść dolarów, więcej w niej akcji, dużo mocarnych scen (chyba wszystkie z Mortimerem, jego "pojedynek" z Bezimiennym, finał) i więcej charyzmatycznych postaci. Właściwie to główny bohater Clinta Eastwooda (równie zajebisty co poprzednio) często spada tu na drugi plan za płk. Douglasa Mortimera - największego bad-assa w filmie, brawurowo zagranego przez Lee Van Cleefa, oraz El Idnio - czarny charakter (ponownie odgrywany przez znakomitego Giana Maria Volontè) jeszcze groźniejszy i bardziej szalony od Ramona.

Oczywiście jedną z największych zalet Za kilka dolarów więcej jest muzyka Ennio Morricone, tym razem bardziej okazała, różnorodna, i jeszcze bliżej jej doskonałości. Na plus wspomnę także o czasie trwania (film jest o prawie 40 minut dłuższy od poprzednika, a im więcej Eastwooda i Dzikiego Zachodu w wykonaniu Leone na ekranie tym lepiej). Ciągle waham się z wystawieniem maksymalnej oceny (a połówek nie toleruje, bo jest to dla mnie rozbijanie skali na 1-20), dlatego dodaje plusa aby zaznaczyć hierarchię w serii (dodam w tym miejscu, że maksymalnej oceny nie chcę wystawić, bo nie mogę go stawiać na równi z ostatnim filmem trylogii). EDIT: Jednak zmieniłem zdanie i wystawiam maksymalną ocenę. 10/10

Odpowiedz
#77
Cytat:Nie wiem jaka na forum jest reputacja Za kilka dolarów więcej

A jaka może być reputacja filmu, który zawiera taką scenę?

Eastwood przelicza ciała zabitych wrogów na dolary. Dodaje: Dziesięć tysięcy, dwanaście tysięcy, piętnaście, siedemnaście, dwadzieścia, dwadzieścia dwa... Dwadzieścia dwa?

Od tyłu zachodzi go ostatni żywy zbir, Eastwood odwraca się, zabija go i kończy: Dwadzieścia siedem tysięcy.

Na to Mortimer: Jakieś kłopoty, chłopcze?

Eastwood: Nie, starcze. Jedynie problemy z dodawaniem. Ale już wszystko gra.

No jaką reputację może mieć taki film?


Odpowiedz
#78
Wiesz co, obawiam się, że jak ci odpowiem, że ma reputację ZAJEBISTY, przyleci Crov i wystawi 2/10. ;)

PS: Dla mniej spostrzegawczych, to z tego filmu pochodzi mój awatar.

Odpowiedz
#79
[Obrazek: the_good__the_bad_and_the_ugly_1.jpg]

Arcydzieło totalne, arcydzieło kompletne, arcydzieło po prostu. W przypadku tego filmu nie widzę powodu aby się wahać nazywając go arcydziełem. Pewnie mocno się narażę na forum ale muszę to napisać. Obcy 3 nie jest najlepszym trzecim filmem serii, a Gorączka Manna nie ma do arcydzieła Leone nawet startu (chyba nic nie ma)! Sergio wziął to co najlepsze ze swoich dwóch poprzednich filmów i pomnożył to razy tysiąc, osiągając efekt idealny, który w moich oczach nigdy się nie zestarzeje. Dzisiaj przeżyłem tę epicką przygodę już chyba po raz piąty, i pierwszy raz na zakupionej w zeszłym tygodniu płycie blu-ray.

Finał Dolarowej Trylogii Leone jest dużo bardziej spektakularny od dwóch poprzednich części (tysiące statystów, ponad ośmiomiesięczna historia zapisana na trzech godzinach taśmy filmowej) i zawiera wszystkie najlepsze elementy poprzedników: wyraziste postacie (jak zwykle zajebisty Clint Eastwood jako Blondie, świetny Lee Van Cleef tym razem jak "zły" Angel Eyes, i przede wszystkim Eli Wallach jako "brzydki", komiczny, i zwariowany Tuco Ramirez), świetne krajobrazy, akcje, humor, napięcie, unikalny dla Leone klimat Dzikiego Zachodu, i coś nie do opisania - muzyka. Ennio Morricone to mistrz i zdecydowanie mój ulubiony kompozytor (głównie z powodu tego filmu), a jego soundtrack do Dobrego, złego i brzydkiego jest najlepszą muzyką filmową jaką słyszałem. "Main theme", "Ecstasy of Gold", "The Trio" i wiele więcej utworów mogę słuchać codziennie. Sama muzyka do arcydzieła Leone to odrębne arcydzieło nie mające sobie równych i wyprzedzające swoje czasy.

Dodatkowa moc arcydzieła Sergio Leone tkwi w przeniesieniu akcji na kilkanaście lat przed akcją poprzednich filmów. Główny bohater grany przez Clinta Eastwooda nie jest dokładnie taki jak w poprzednich częściach. Nie ma wszystkiego pod kontrolą, a od około godziny trwania filmu do 25 minut przed końcem jest uzależniony od swoich kompanów (a to jest ranny, a to w niewoli). To i ubiór "dobrego" zmienia się właśnie na ostatnie 25 minut, i jest to chyba najlepsze 25 minut jakie kiedykolwiek oglądałem. Mistrzowski finał, z miażdżącą konfrontacją trzech głównych bohaterów na cmentarzu to wisienka na torcie! Ciężko jest mi wystawić ocenę, bo ze względu na geniusz Dobrego, złego i brzydkiego aż wypadałoby obniżyć wszystkie inne moje dziesiątki na dziewiątki. Tego jednak nie zrobię ale po raz kolejny powtórzę, że obok Terminatorów Camerona i Bravehearta jest to mój ulubiony film. Wspominałem już, że to arcydzieło? 10/10

PS: Jeśli ktoś już rozważa przyszłe planowanie plebiscytu na najlepszy film lat 60-tych, chyba nie muszę mówić kto jest jedynym słusznym zwycięzcą?

Odpowiedz
#80
[Obrazek: Mexican_standoff.jpg]

Ależ to jest wykurwisty film. Poza oczywistościami - stwierdzam, że zmarły w zeszłym roku Eli Wallach (w tym kończyłby 100 lat!) rozsadza ekran swoją witalnością. Najlepsza rola z wiadomej trójki. Poza tym za kamerą mistrz Tonino Delli Colli, i to się czuje. I muzyka - nie trzeba nic mówić. Rewelacja.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Żołnierze kosmosu - (już wkrótce) trylogia military 120 35,975 02-12-2023, 20:48
Ostatni post: Debryk
  Trylogia Back to the Future (1985-1990) Lukash 225 49,145 18-04-2023, 15:36
Ostatni post: Bucho
  Trylogia The Mummy (1999-2008) Danus 136 27,848 18-02-2023, 13:02
Ostatni post: marsgrey21
  Ojciec chrzestny - najlepsza trylogia świata:) deina 217 46,707 24-01-2023, 23:15
Ostatni post: Nemo
  Trylogia Martwe zło (Evil Dead, 1981-1992) Szaman 37 19,731 05-01-2023, 11:18
Ostatni post: Corn
  Trylogia wietnamska Olivera Stone'a military 7 13,002 13-02-2020, 02:53
Ostatni post: Gieferg
  Trylogia Duch Goro Gondo 1 2,431 14-07-2012, 18:37
Ostatni post: shamar
  Trylogia Millennium Hannibal 110 21,649 13-01-2012, 10:51
Ostatni post: Snappik
  Trylogia Ocean's military 0 1,782 12-04-2011, 10:07
Ostatni post: military



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości