Emmerich ma tego farta w życiu, że kręci filmy, które mimo głupot potrafią do mnie trafić. A 2012 to Emmerich w najlepszej formie. Film co prawda ustępuje w każdym względzie ID4, ale mimo wszystko świetnie się na nim bawiłem. Emocje tanie, ale prawdziwe - i cóż, a bo takie Star Warsy są mądrzejsze? Cholernie podoba mi się fakt, że u Niemca efekty specjalne potrafią ekscytować, czego nie można powiedzieć niemal o żadnym opartym na efektach filmie, który nakręcono po 1997 r. Podoba mi się rozmach (scenariuszowy, nie efektowy, choć ten też), podobają mi się relacje międzyludzkie (i co, że płytkie - ich mnogość i różnorodność to wynagradza). Podoba mi się powolne ukazywanie kolejnych zjawisk, prowadzących do finałowej rozpierduchy (budowanie klimatu a la ID4). Generalnie 2012 przypomina mi powieść Kinga (Bastion czy Pod kopułą). Polega na tych samych zagrywkach. Końcówka przynudza, ale poza tym - miodzio. 8/10
Ciekawi mnie tylko, czy Rolmops Emmerich planuje zakończyć przygodę z filmem, bo przecież tej rozpierduchy już nie przebije. Co dalej? KOSMOS zderza się z Ziemią?
Ciekawi mnie tylko, czy Rolmops Emmerich planuje zakończyć przygodę z filmem, bo przecież tej rozpierduchy już nie przebije. Co dalej? KOSMOS zderza się z Ziemią?
07-04-2010, 21:28